Pierwszy nieznany astronauta i niemiecki romantyk kosmosu

Przy okazji pewnego wzrostu zainteresowania eksploracją kosmosu warto przypomnieć pionierski wkład w tę dziedzinę uczonych niemieckich. Prawdę powiedziawszy, wkład ten warto przypominać przy każdej nadarzającej się okazji.

Gdzie rozciąga się kosmos? Międzynarodowa Federacja Lotnicza przyjęła jako granicę Linię Kármána, 100 km ponad powierzchnią Ziemi. Von Kármán obliczał wysokość, na której z powodu rozrzedzenia atmosfery zanika siła nośna i można już polegać wyłącznie na sile odrzutu rakietowego. Wyszło mu nieco ponad 80 km, ale MFL ustaliła wartość nieco większą. W każdym razie w takim ujęciu kosmos zaczyna się tam, gdzie przestają być istotne prawa aerodynamiki.

 Jest to oczywiście granica wybrana arbitralnie. Dla pionierów medycyny lotniczej i kosmicznej przestrzeń kosmiczna zaczynała się tam, gdzie nie mógł już przeżyć człowiek. Ze wzrostem wysokości spada ciśnienie i maleje ilość dostępnego tlenu. Badacze niemieccy obawiali się, że płuca człowieka mogą eksplodować, tak jak głębinowa ryba wyciągnięta na powierzchnię. W związku z tym rozpoczęli eksperymenty w skonstruowanych w tym celu komorach ciśnieniowych, w których odtwarzano warunki panujące na dużych wysokościach. Początkowo wykonywali swoje doświadczenia na zwierzętach i na samych sobie, ale wyniki badań z użyciem zwierząt uznali za niewiarygodne, a osiągnięcie pozorowanej wysokości dziewięciu kilometrów jeden z badaczy przypłacił niemalże życiem. Dlatego też zdecydowano się na użycie więźniów obozów koncentracyjnych.

Od strony teoretycznej eksperymentami zajmował się profesor Hubertus Strughold, same obserwacje w komorze ciśnieniowej w obozie koncentracyjnym w Dachau nadzorował profesor Zygfryd Ruff.

Śmierć aktora drugoplanowego i kobieciarza

Jeśli chodzi o osoby znane, to umierają na trzy różne sposoby.

Po pierwsze zdarza się, że ktoś umiera zupełnie niespodziewanie i „przedwcześnie”. Wiadomość o tym wprawia wszystkich w dziesięciosekundowe zaskoczenie i odpowiednio głęboką zadumę. Tak umarł na przykład Grzegorz Ciechowskiego.

Po drugie, mamy osoby niegdyś słynne, ale od jakiegoś już czasu nieaktywne publicznie. Jeśli ktoś o nich wspomni, to myśli sobie — no tak, to był gość, wieki temu, na pewno już od dawna nie żyje. I oto nagle w mediach pojawia się o kimś takim informacja, że właśnie zmarł. Wywołuje to zdumienie i lekką dezorientację — jak to, to on jeszcze żył? Przecież dinozaury wymarły już miliony lat temu?! Jeśli był to aktor, to może pojawić się w naszej pamięci niewyraźny czarno-biały kadr; tak, tak, wyobraźcie sobie, że telewizja nie zawsze była kolorowa! Tak zmarł niedawno Robert Vaughn. Pamiętam go z dwu filmów — Siedmiu wspaniałych i Bullita.

Robert Vaughn. Wikipedia
Robert Vaughn. Wikipedia

Czytaj dalej Śmierć aktora drugoplanowego i kobieciarza

Czechomor. Głód metafizyczny

Czechomor to nazwa folkowego zespołu muzycznego powstałego w 1988 roku w Pradze. Zespół nazywał się wtedy Wolne Czesko-Morawskie Towarzystwo Muzyczne (Českomoravská Nezávislá Hudební Společnost). Później nazwa uległa skróceniu i kiedy ją zobaczyłem w czołówce filmu nazywającego się Rok diabła, to zaraz wydało mi się, że oznacza coś mrocznego, coś upiornego, a co najmniej metaforycznie trującego.

 

Rok diabła to film Petra Zelenki, tego samego, co nakręcił Braci Karamazow w scenerii hutniczej. Jest konstrukcyjnie podobny do tego ostatniego, bo to też oszukiwany dokument. Muzycy z Czechomora i inni grają siebie, ale nieco odmienionych, jakby ze świata trochę odkształconego tak, aby nabył cech metafizycznych. Czytaj dalej Czechomor. Głód metafizyczny

Bankier, cesarz, król, książę, astronom

Gabriel Maciejewski to bloger i pisarz z pazurem. Najpierw poznałem go właśnie jako blogera. Dzięki smartfonowi blogi mogę czytywać i na przystanku, gdy jest za mało światła, żeby czytać książkę, i stojąc w kolejce do kasy w markecie. Bardzo to poręczne i nieco uzależniające. Wszyscy już to od dawna wiemy, internet zmienia nasze przyzwyczajenia czytelnicze, rodzi nowe sposoby pisania i czytania. Łapię się czasem na tym, że pod artykułem czy felietonem papierowym szukam odruchowo listy komentarzy czytelników. Właśnie w dyskusji pod jednym z wpisów Coryllusa (to jest blogerski pseudonim Maciejewskiego) znalazłem coś, co mnie nieco zaskoczyło. Poszło o rzeczywiste tożsamości piszących (True Names), i Coryllus, molestowany o to, z charakterystyczną dla siebie uroczą dezynwolturą oświadczył, że nazywa się Janusz Cyran. Czytaj dalej Bankier, cesarz, król, książę, astronom

Miłość w czasach science fiction

Każdy z nas, kogo dotknęła ta fatalna przypadłość, mianowicie namiętność czytania, z sentymentem wspomina pierwsze lektury, zaraz po tym, kiedy choroba się rozpoczęła. To szczególne połączenie zapału, świeżości umysłu, braku wiedzy i głupoty sprawia, że niemal każdy tekst, byle tylko z grubsza wpasowujący się w nasze zainteresowania, i odznaczający jednocześnie choćby iskrą oryginalności, staje się przeżyciem metafizycznym. Tak w dzieciństwie doświadczyłem Tajemniczej wyspy, tak odchorowałem Obłok Magellana. Chcę napisać jednak o innej powieści, której właściwie zupełnie nie pamiętam. Czytaj dalej Miłość w czasach science fiction

Dostojewski po czesku

Między Czechami a Polską, między ich kulturami, istnieje oczywiste napięcie. Jego zewnętrznymi znakami są choćby opustoszałe czeskie kościoły i wciąż pełne kościoły polskie, czy też ciche polskie niedzielne popołudnia kontrastujące z czeskimi, wypełnionymi odgłosami prac przydomowych. Przy tak bliskim sąsiedztwie należałoby się spodziewać, że to napięcie ujawniać się będzie twórczo i ciekawie. Że wreszcie zobaczymy Czecha plującego na portret papieża-Polaka, i Polaka próbującego na to znaleźć właściwą odpowiedź. Czytaj dalej Dostojewski po czesku