Tego wariata spotkałem w autobusie może trzeci raz. Tym razem przystawił się do jakiejś starszej kobiety, która chyba była z nim kiedyś na jakiejś pielgrzymce. Kiedy mówił do niej, nie zwróciłem na niego uwagi, nawet go nie rozpoznałem, mimo charakterystycznego, wysokiego głosu. Po prostu jego głośne ględzenie przeszkadzało mi w czytaniu. Mogło się wydawać, że to jakiś zwyczajny gaduła, może przesadny ekstrawertyk, który znalazł ofiarę i atakował ją co kilka sekund wypowiadanymi na cały głos zdaniami. Czytaj dalej Wariat w autobusie