W zeszłym tygodniu wymieniłem parę zdań z Maciejem Parowskim, przy okazji jego pracy nad nową książką. Wspomniał o „Jeruzalem”, opowiadaniu, którym debiutowałem na łamach Fantastyki.
Ziarnem, z którego to opowiadanie wykiełkowało (w przypadku opowiadań tak zwykle bywa, wyrastają z jednego, nie dającego spokoju impulsu) były uwagi Aleksandra Wata w jego książce „Ewokacja”. Wspominał w niej swój wojenny pobyt w stalinowskich Sowietach, a komunistyczną rzeczywistość sowiecką porównał do świata, jaki by powstał, gdyby chrześcijaństwo nie zaistniało jako owoc ofiary Jezusa, ale w wyniku próby wymuszenia cywilizacji miłości przy użyciu twardych pięści kohort pretoriańskich cezara. Można zatem powiedzieć, iż dalekim pierwowzorem świata „Jeruzalem” są Sowiety Stalina, a tym, który zainspirował jego powstanie — rozczarowany Żyd-komunista, Aleksander Wat.