W czwartym zeszłorocznym numerze Czasu Fantastyki ukazał się mój szkic pod tytułem Chwytanie chwili. Początkowo miał mieć postać całkiem inną, pewnych materiałów z różnych względów nie dało się w nim pomieścić, zatem wykorzystuję to miejsce, by w jakiś sposób uzupełnić tamten tekst.
Cała sprawa rozpoczęła się od uwagi w biografii Richarda Feynmana, że szefem laboratorium MIT w czasie, kiedy studiował tam Feynman, był Harold Edgerton. Edgerton zajmował się między innymi zastosowaniem efektu stroboskopowego do fotografowania przebiegających bardzo szybko zjawisk. Krótkie błyski światła zsynchronizowane z szybko obracającymi się elementami maszyn dają efekt zamrożenia ruchu, co ułatwia śledzenie tego, co się naprawdę dzieje. Impulsy światła, oświetlające zaciemnioną scenę, pozwalają na sfotografowanie bardzo szybko poruszających się obiektów, np. pocisku w locie. Umożliwiają też wielokrotne naświetlenie kliszy i ukazanie kolejnych faz ruchu na jednej klatce filmu. To, co działo się zbyt szybko dla naszych zmysłów, między innymi dzięki Edgertonowi ukazało się naszym oczom.