Kasandra na emeryturze

Poniższy tekst został opublikowany w Czasie Fantastyki, nr 01/2014.

 

„Babcock ze swoim spłaszczonym, czerwonym i świecącym nosem, z ropą w kącikach oczu i resztkami jedzenia między zębami. Żona Sama z malinową papką na wargach. Twarz ociekająca łzami, kapka pod nosem. I ten cholerny pies z błyszczącym nosem i mokrymi ślepiami…”

Maski, Damon Knight, tłum. Lech Jęczmyk.

 

Hugo de Garis ma za sobą bogatą karierę zawodową. Urodzony w Australii w 1947 r., studiował matematykę stosowaną i fizykę teoretyczną na uniwersytecie w Melbourne. W latach 1972–1976 uczył matematyki jako asystent w Cambridge. Dziesięć lat pracował przy projektach informatycznych w Holandii, Belgii i Australii. Wreszcie przyjął posadę pracownika badawczego na uniwersytecie w Leuven w Belgii, gdzie zajmował się sztuczną inteligencją, maszynami uczącymi się i systemami doradczymi. W 1992 r. obronił rozprawę doktorską o tytule Genetic Programming: GenNets, Artificial Nervous Systems, Artificial Embryos (Programowanie genetyczne: Gen-Nety, sztuczne układy nerwowe i sztuczne zarodki). W tym samym roku wygrał konkurs Komisji Europejskiej na dwuletni staż podoktorski w Japonii, który odbył w mieście Tsukuba, w Laboratorium Elektrotechnicznym.

DSC_7038

Czytaj dalej Kasandra na emeryturze

Hop, szklankę piwa

Zacznę od roku 1921. Spółka Wydawnicza „Fala” wydaje wtedy Tumora Mózgowicza. Dramat w 3 aktach z prologiem. Jego autorem jest Stanisław Ignacy Witkiewicz. Ów dramat istnieje z pewnością na wiele różnych sposobów, a jednym z nich jest ten. Wskazany tutaj sposób jest podwójny. Po lewej tekst trwa całkowicie abstrakcyjnie i niematerialnie, natomiast po prawej nieco bardziej konkretnie, jako skan oryginalnego wydania, zatem z wszystkimi drobnymi śladami zużycia i stopniowego rozpadu.  Wzrok czytelnika zwraca się odruchowo ku prawej stronie, szukając oznak życia i przemijania, choćby zatopionego w cyfrowej żywicy internetowej strony. Czytaj dalej Hop, szklankę piwa

Zabicie kosa

Czwartego maja zostałem świadkiem zabójstwa. Stało się to
przy śniadaniu, kwadrans po siódmej. Najpierw zobaczyłem przez okno wronę siedzącą naprzeciwko, na krawędzi dachu garażu. Przypatrywała się z zainteresowaniem, przekrzywiając głowę, temu, co rozgrywało się niżej, poza zasięgiem mojego wzroku. Jednocześnie na podwórku rozległ się przeraźliwy ptasi harmider i nie mogłem mieć żadnych wątpliwości, że właśnie dzieje się coś bardzo dramatycznego. Czytaj dalej Zabicie kosa